22 turnus rehabilitacyjny

15.07.2019 – 19.07.2019

Turnus logopedyczno-neurologopedyczny w miejscowości Smrock-Dwór w pensjonacie Bobrowy Dwór

IMG_1012

To był nasz pierwszy turnus wyjazdowy w tym roku. Był dla nas nowym wyzwaniem ponieważ pojechaliśmy na niego we czwórkę tzn. malutki braciszek Jasia-Mateuszek oraz tata. Tata był kierowcą, a ja ogarniałam dwójkę łobuziaków. Na szczęście nasze obawy co do podróży i zaaklimatyzowania się Jasiowego braciszka okazały się zbędne. Nasz Maluszek radził sobie dobrze z podróżowaniem i bardzo szybko zaakceptował nowe miejsce pobytu.

Każdy turnus wyjazdowy jest jakimś wyzwaniem i w pewnym sensie jest to forma odpoczynku, bo zmiana miejsca, nowe doświadczenia, nowi ludzie i inne otoczenie tak ogólnie. Jednak drugą stroną medalu jest duże zmęczenie pakowania całej rodziny, pamiętania o tak wielu rzeczach przy dwójce małych dzieci. Nie chcę się na ten temat rozpisywać, bo to nie jest moim celem. Jednak dla nas nie był to jakiś kolejny turnus, tylko mieliśmy konkretny powód dla którego chcieliśmy pojechać właśnie tutaj, a właściwie właśnie do tych Pań Terapeutek (celowo napisałam z wielkich liter).

Pani Ola i pani Aneta znały Jasia z jednego turnusu na którym byliśmy z Jasiem z Uniquecenter ponad 2 lata temu. Panie te dostrzegły wtedy w Jasiu duży potencjał w zakresie rozwoju komunikacji i ogólnie. Pani Aneta zasugerowała, a nawet stworzyła pierwowzór książki komunikacyjnej Jasia, który okazał się strzałem w 10-tkę. Z biegiem czasu książka ta była trochę modyfikowana przeze mnie, bo starałam się nadążać za potrzebami komunikacyjnymi Jasia, a także rozwijać w nim chęć do komunikacji oraz poszerzać słownictwo i możliwości powiedzenia tego co by chciał lub mógł chcieć. To jest ogromnie trudna sprawa tworzyć komuś bazę komunikacyjną aby mógł powiedzieć za pomocą symboli to co jest dla niego ważne, czego potrzebuje, co lubi, czego nie lubi, co mu dolega itp. Jeszcze trudniejsze w tym jest to, że trzeba jeszcze dziecko nauczyć jak ma się komunikować za pomocą tych symboli. Nauczyć otoczenie Jasia reagowania na jego komunikaty, które nie zawsze są oczywiste. Czasem trzeba dobrze poznać Jasia i bardzo się na nim skupić aby wyłapać rożne sygnały od niego płynące. Ja też nie zawsze wszystko wyłapuję. Poza tym czasem po ludzku buntujemy się na to, że jest to takie trudne skomunikować się z naszym Jasiem.

Przyjechaliśmy na ten turnus głównie dlatego aby skonsultować nową książkę komunikacyjną Jasia oraz nowe narzędzie do komunikacji w postaci tabletu. Mimo moich usilnych starań aby pamiętać o zabraniu nowej książki komunikacyjnej Jasia ze sobą na turnus, to jakimś dziwnym trafem została w Centrum terapii gdzie Jaś odbywał swój poprzedni turnus. Kiedy uświadomiłam sobie, że jednak naprawdę nie mamy ze sobą tej książki, pomyślałam , że jesteśmy tu bez sensu. Jak to mogło się stać, przecież cały czas tylko o tym myślałam. W natłoku pakowania wszystkich myślałam, że tak oczywistą rzecz już dawno spakowałam. Ku memu ogromnemu zdziwieniu zawiodłam się sama na sobie. Pierwszy raz zrobiłam taką gafę, że samej przed sobą było mi wstyd. Na szczęście mój mąż w takich sytuacjach zachowuje zimną krew i daje konkretne rozwiązania.

Myślałam, że to taka katastrofa, że to koniec świata, ale okazuje się, że w takich sytuacjach można znaleźć nawet jakieś dobro. Co więcej można powiedzieć, że coś dzieje się po coś. Na szczęście nie zapomniałam zabrać tabletu do komunikacji Jasia, który też chcieliśmy skonsultować.

Po pierwszym dniu turnusu pani Aneta powiedziała mi coś co zostawię dla siebie, ale były to słowa, które będę pielęgnować w swym sercu dopóki starczy mi sił. Dziękuję Bogu, że postawił na mojej drodze takich terapeutów, którzy dają mi taką chęć do dalszej pracy i wysiłków. Dziękuję, też pani Oli, której słowa również podlewam i pielęgnuję. Oby nigdy nikt ich mi nie wyrwał bo one dają siłę do dalszej walki. Dziękuję też pani Marcie i pani Ewelinie, które poznaliśmy na tym turnusie, a które również dawały mi motywację do dalszej pracy z Jaśkiem. Tak bardzo jestem Wam wdzięczna.

Jaś po pierwszym dniu turnusu w związku z brakiem książki komunikacyjnej mając silną potrzebę powiedzenia mi o czymś dawał mi sygnały, że szuka sposobu i narzędzia aby się skomunikować. Dałam mu tablet i otworzyłam komunikator. Jaś pokazał mi dwa symbole szczęśliwy i super. Zrozumiałam, że jest szczęśliwy bo jest rozumiany. Później pokazał mi też to czego potrzebował w danej chwili: jeść, iść na spacer do lasu i na basen, tęsknić za babcią, oglądać bajkę, słuchać muzyki.

Pani Aneta po pierwszych zajęciach przekazała mi sporo informacji i swój pomysł na dalszą pracę z Jasiem. Nad rozwojem komunikacji. Przede wszystkim stworzenie paszportu komunikacyjnego oraz wzór nowej książki komunikacyjnej zawierającej możliwość budowania zdania ale i tak zbudowana aby łatwo można było przerobić ją na wersję elektroniczną w tablecie.

Bardzo lubię takie turnusy po, których mi się chce zrobić więcej, lepiej, bardziej. Kocham takie osoby, które angażują się w to co robią i dają mi odczuć, że warto, dodają wiary w lepsze jutro.

Na turnusie Jaś miał od poniedziałku do czwartku po 4 terapie po 45 minut każda i w piątek 2 terapie po 45 minut każda. W moim odczuciu każdy z terapeutów obierał sobie cel nad, którym chciał z Jasiem pracować.

Na zakończenie turnusu każdy uczestnik otrzymał zalecenia do dalszej pracy terapeutycznej, dyplom oraz miłe i słodkie upominki.

W przypadku Jasia mamy jeszcze otrzymać nowy projekt książeczki komunikacyjnej z paszportem komunikacyjnym, co będzie już konkretną pomocą dla nas, a szczególnie dla Jasia.

Dziękujemy za wiarę w Jasia i zaangażowanie w pracę z Nim na turnusie.

Poniżej trochę zdjęć z turnusu: